środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 29 - Catch me, if you can...

***Justin's P.O.V***

   Chyba nigdy nie czułem się tak wolnym człowiekiem. Naprawdę, nigdy nie oddychałem tak głęboko, a powietrze nigdy nie zdawało mi się tak czyste i przejrzyste. Słyszałem dużo więcej i widziałem o wiele więcej, niż jeszcze godzinę temu. Teraz po prostu czułem, że jestem zakochany, a wszelkie zmiany we mnie dokonała miłość, której tak bardzo pragnąłem.

   Wyszedłem z domu od razu, w samej koszuli. I choć na dworze panował wieczorny chłód, serce rozgrzewało mnie od środka i wspomnianego chłodu nawet nie czułem. Wyglądałem, jak kretyn, krocząc opustoszałą drogą, z ustami, ułożonymi w szerokim uśmiechu. Ale zwyczajnie nie potrafiłem zmyć go z twarzy. Czekałem teraz tylko na moment, aż odnajdę Lily i powiem jej o wszystkim, wierząc, że wybaczy mi moją wcześniejszą niedojrzałość i chociaż odrobinę doceni zmianę, której w sobie dokonałem.

   Prawdę powiedziawszy nie wiedziałem, gdzie zacząć jej szukać. Nowy Jork był ogromnym miastem, a Lily mogła przebywać w każdym jego zakamarku. Podświadomie jednak czułem, że znajdę ją w parku i to w tamto miejsce poprowadziły mnie nogi. Mimowolnie, lecz bardzo szybko, aby jak najszybciej ją zobaczyć. Bałem się też, że o tej porze nie jest bezpieczna na ulicach miasta. Będzie o wiele bezpieczniejsza w moich ramionach.

   Przemierzałem alejki parkowe, oświetlone światłem z latarni. Każda ławka, którą mijałem, była zupełnie pusta. Kiedy sprawdziłem już niemal połowę wielkiego parku, zaczynałem powoli tracić nadzieję. Aż w końcu dostrzegłem kilkadziesiąt metrów przed sobą dziewczynę, opierającą się o oparcie ławki. Było ciemno i widziałem jedynie zarys jej szczupłej sylwetki. Nie mogłem dzięki wzrokowi stwierdzić, czy odnalazłem Lily. To serce podpowiadało mi, że jest przede mną, niemal na wyciągnięcie ręki.

   -Lily... - mruknąłem cicho, aby nie wystraszyć jej donośnym głosem. Kucnąłem przy ławce i oparłem się ostrożnie o jej nogi. Dzięki takiej pozycji mogłem patrzeć w jej oczy, mimo że jej głowa była spuszczona. - Lily, aniołku, uśmiechnij się.
   -Justin, co ty tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś w domu, z moją matką i jej znajomymi? - miałem ogromną nadzieję, że była pozytywnie zaskoczona moim widokiem. Przyszedłem tutaj tylko i wyłącznie dla niej. I nawet jeśli kazałaby mi stąd odejść, zostałbym. Zostałbym dla uratowania mojej miłości.

   -Kiedy wybiegłaś z domu zrozumiałem, że zachowywałem się, jak skończony tchórz. Nie mogłem pozwolić, aby w dalszym ciągu traktowała cię, jak psa. Po prostu zabolalo mnie to. Kiedy zobaczyłem twoje załzawione oczy, wpatrzone we mnie, pojąłem, jak ogromnym kretynem byłem. Nie chcąc ranić ludzi dookoła, nie potrafiłem dostrzedz, że najbardziej krzywdzę ciebie. Osobę, na której zależy mi najbardziej. Dlatego w końcu wygarnąłem Alison wszystko, co o niej myślę. W końcu postawiłem się jej. I w końcu powiedziałem, że cię kocham.

   Przez cały czas trzymałem jej malusieńką dłoń przy swoich ustach i patrzyłem jej w oczy. Czekałem na reakcję. Bez względu na to, jaka by ona była, miałem zamiar walczyć o jej miłość, o jej serce. Walczyć o nią, aby była przy mnie, aby była ze mną, tak blisko, jak tylko jest to możliwe.

   -Justin, możesz to powtórzyć? Możesz powtórzyć to, co powiedziałeś. - nachyliła się nade mną delikatnie, zaciskając wargi.
   -Kocham cię. - szepnąłem, a kiedy byłem już pewien, że po jej serduszku rozlało się ciepło, a nie chłód, podniosłem się, jednocześnie przyłączając swoje usta do jej. Zrobiłem to dość gwałtownie, ale jednocześnie z pasją i prawdziwą, szczerą miłością. Był to mój pierwszy w życiu pocałunek z miłości. Czułem ogromną różnicę. Teraz drżałem minimalnie, pod wpływem dotyku jej warg, a także ciepłych dłoni na moich policzkach. - Kocham cię.

   Gdy zakończyliśmy pocałunek, Lily rozpłakała się i wtuliła we mnie. Miała na stopach szpilki, dlatego była niemal mojego wzrostu, tylko odrobinę niższa. Mogła więc bez trudu wtulić twarz w moją szyję i moczyć ją swoimi łzami. Wydawały mi się słodkie, nie słone. Zależało jej na mnie. Naprawdę jej zależało. Dlatego moje ramiona owinęły jej ciało i docisnęły bliżej mnie.

   -Nie kłamiesz? - objęła moja twarz dłońmi. Czułem, że chciała mieć mnie tylko dla siebie. Zrobiła to dość zaborczo, a ja kochałem zaborcze kobiety, mimo że Lily była jeszcze bardzo młoda.
  -Nie, aniołku. Zakochałem się w tobie. Jesteś pierwszą dziewczyną, do której poczułem tak silne uczucie. Chcę być z tobą. Teraz już nic nie stoi nam na przeszkodzie do szczęścia, wiesz?
   -Wiem, Justin. - jej radość była najpiękniejszym, co mogło spotkać mnie w życiu.  W całym, pieprzonym życiu.

   Znów rozpoczęliśmy namietny, gorący pocałunek, który z każdą chwilą rodził coraz więcej emocji. Mój język zataczał małe kółka w jej ustach, co jakiś czas ocierając o jej podniebienie. Jej palce natomiast, sunące wśród moich włosów, wywoływały dreszcze i delikatne wstrząsy mojego ciała. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek tak reagował na jakiekolwiek pieszczoty ze strony innej kobiety.

   Niestety, czar prysnął dość szybko. Za nami rozległy się głośne odgłosy rozmów, co jakiś czas przerywanych gwizdami. Miałem niepokojące przeczucie, że kojarzę te głosy i kiedy usta Lily odłączyły się od moich, obróciłem głowę, aby upewnić się, czy miałem rację. Niestety, jedynie kilka kroków od nas stał David, a obok niego Jake. Dwóch facetów, którzy byli ostatnimi ludźmi na tej planecie, jakich chciałbym teraz ujrzeć. Nie mogli jednak zniszczyć mojego nastroju. Nie dzisiaj.

   Widziałem zdziwienie na twarzy Lily. Z tego, co wiem, Jake i David nigdy nie byli ze sobą przesadnie blisko, a łączyła ich jedynie Lily. Tym większym zaskoczeniem była ich wspólna obecność tutaj, o tej porze.

   -Sądziłem, że kiedy ją wykorzystasz, zostawisz. - David uśmiechał się do mnie lekko. Gdybym go nie znał, a także nie wiedział, jaką nienawiścią mnie darzył, mógłbym uwierzyć, że gest ten był szczery.
   -Odrobinę się pomyliłeś, David. Kocham twoją siostrę i nie mam zamiaru jej zostawić. - byłem przekonany, że oboje wybuchną śmiechem. Oni jednak wymienili się spojrzeniami, nie kryjąc prawdziwego zdziwienia. Chyba faktycznie ich zaskoczyłem.

   Nikt z nas nie odzywał się. Jedynie patrzyliśmy sobie w oczy, jak wrogowie na wojnie, gotowi do ataku. Odrobinę tak się czułem. Byłem gotów rzucić się na nich, w obronie Lily, jak rycerz, ratujący damę swojego serca, za którą gotów jest zginąć. Nawet zaśmiałem się pod nosem, ponownie odtwarzając w głowie to porównanie. Bardzo zmieniłem się przez ostatnie tygodnie. W końcu dojrzałem do prawdziwego związku.

   Uznałem, że przyszedł właściwy moment, aby zwyczajnie odwrócić się do nich plecami, chwycić malusieńką dłoń Lily i odejść, zostawiając ich w osłupieniu. Tak właśnie zrobiłem. Dzisiejszej nocy chciałem mieć ją tylko dla siebie, nie mając jednocześnie żadnych, nieczystych zamiarów względem niej. Zwyczajnie cieszyłem się, że nie muszę już niczego ukrywać, a między mną, a Lily, w końcu wszystko ułożyło się tak, jak powinno być.

   -Justin, gdzie my właściwie idziemy? Przecież nie mogę wrócić do domu. Oboje nie możemy. Po tym, co jej powiedziałeś, moja matka byłaby w stanie mnie zabić, dosłownie.
   -Lily, naprawdę uważasz, że jestem skończoną życiowo ciotą i mając dwadzieścia siedem lat, byłem na utrzymaniu obcej babki, z którą łączyło mnie jedynie łóżko? - wtedy wyjąłem z przedniej kieszeni spodni kluczyki i potrząsnąłem nimi przed twarzą dziewczyny. Jedna z jej brwi powędrowała powoli ku górze, a ręce założyła na piersi. - Mam mieszkanie w centrum. I tam mam zamiar cię zabrać.

   -A co jeśli nie będę chciała? - spojrzała na mnie wyzywająco. Pogrywała ze mną, aby mnie pobudzić. Byłem tego pewien. Zwyczajnie chciała mnie sprowokować.
   -Zabiorę cię ze sobą choćby siłą. - wymruczałem, a dłonie położyłem na jej biodrach, uwydatnionych pod materiałem sukienki.
   -Więc złap mnie, jeśli potrafisz.

   Szatynka delikatnie odepchnęła od siebie moje ciało i zaczęła uciekać, wzdłuż parkowej alejki. Jej piękne ciało poruszało się z każdym postawionym krokiem, a długie do pasa włosy kołysały się pod wpływem wiatru. Byłem w nią tak zapatrzony, że dopiero po paru chwilach zacząłem zastanawać się, gdzie Lily nauczyła się biegać w kilkunastucentymetrowych szpilkach. Chyba nie doceniałem kobiet. Zabiłbym sie w tym cholerstwie, które swoją drogą sprawiało, że nogi Lily zdawały się jeszcze bardziej seksowne, przy pierwszym kroku.

   -Ode mnie nie uciekniesz, aniołku. - mruknąłem pod nosem, puszczając się biegiem za uciekającą piętnastolatką. - Już nigdy.

   Byłem szybki i wykorzystałem to właśnie teraz, aby jak najszybciej przechwycić dziewczynę i znów tulić ją w swoich objęciach, aby zbytnio nie zmarła. Chociaż z drugiej strony, jeśli porządnie się wyziębi, będę mógł rozgrzewać ją przez całą noc. Całą, długą noc, którą spędzę z dziewczyną, którą kocham. Pierwszą noc, która spędzę, będąc zakochany. Jestem pewien, że nie zapomnę dzisiejszej daty nigdy. Już teraz wpisała się w moje serducho, które od dawna szukało miłości.

   -Mam cię, szkrabie. - złapałem ją mocno w talii, aż przez moment wystraszyłem się, że zrobiłem to zbyt gwałtownie, a Lily mógł zaboleć brzuszek. Kiedy jednak szatynka zaczęła się śmiać, odetchnąłem. Cholera, nie chciałem jej w żaden sposób skrzywdzić, lub wywoływać nawet najmniejszego bólu. Przecież była tak delikatna, jak jedwabna chusteczka, która w każdej chwili może się rozerwać.

   -I co teraz ze mną zrobisz? - wyszeptała w moje usta, po których delikatnie przejechała językiem. Zrozumiałem również, że od kiedy wyznałem Lily miłość, dziewczyna czuła się przy mnie znacznie swobodniej i pewniej. Teraz nie bała się wykonywać ten pierwszy ruch i celowo uwodziła mnie samym spojrzeniem.

   -Co tylko będziesz chciała. Dzisiejszej nocy jestem do twojej dyspozycji. - bardzo pragnąłem ją teraz pocałować, lecz ona skutecznie powstrzymywała mnie przed tym, aż w końcu, kiedy stałem się zbyt nachalny, przyłożyła palec do moich ust, jak gdyby chciała mnie uciszyć. Odpuściłem więc, oczywiście chwilowo. Chyba nie przeżyłbym dłuższej rozłąki naszych ust. Czy to możliwe, abym uzależnił się od jej warg? Od jej dotyku i przyjemnego ciepła, jakie biło z jej ciała?

   -Justin, jak daleko jest twoje mieszkanie? Bo wiesz, nie chcę czekać długo, aby mieć cię na wyłączność i, jak powiedziałeś, zrobić z tobą to, co podoba mi się najbardziej. - była niezwykle prowokacyjna. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek wcześniej widział ją w takiej odsłonie. Może jedynie wtedy, kiedy nie była zupełnie trzeźwa. A ja byłem dumny, ponieważ będę mógł tę piękną niunię nazywać swoją dziewczyną.

   -Bliżej, niż myślisz. - chyba wtedy oboje myśleliśmy tylko o jednym. O bliskości naszych ciał, które płonęły namiętnością. I wiedziałem już, jak spędzimy dzisiejszą noc. A ja nie ukrywam, że czekałem na ten moment od naszego pierwszego razu, nie do końca planowanego, który praktycznie rozpoczął to wszystko, co dzieje się między nami.

***

   Nacisnąłem przycisk windy, w jednym z najwyższych wieżowców w mieście, nie przestając pieścić wargami ust Lily. Niecierpliwiłem się cholernie, aż ta pieprzona winda zjedzie na dół z samej góry, przez co włożyłem w pocałunek więcej agresji. Byłem bardzo pobudzony, a moje podniecenie wzrastało, kiedy widziałem, jak blisko jesteśmy mieszkania. Blisko, a zarazem daleko.

   -Wreszcie. - mruknąłem pod nosem, lekko popychając Lily przez otwarte drzwi windy. Miałem wrażenie, że po naciśnięciu przycisku z numerem ostatniego piętra, drzwi zamykały się jeszcze wolniej, niż dotychczas i irytowało mnie to bardziej, niż dotychczas. Myślę, że przy obecnym stężeniu hormonów w naszych organizmach, szybciej dotarlibyśmy na trzydzieste piętro schodami.

   -Kocham cię. - musnąłem jej skórę w zagłębieniu szyi, przesuwając po niej nosem odrobinę dalej. - Tak. - złożyłem kilka kolejnych, gorących pocałunków. - Cholernie. - dysząc w jej skórę sprawiłem, że głowa Lily delikatnie odchyliła się do tułu, dając mi znacznie większy dostęp do niej. - Mocno. - i ponownie moje wargi rozbiły się na jej, delikatnych i aksamitnych, a jednocześnie słodkich i tak bardzo kuszących. - Że. - kontynuowałem rozmowę, jak i tworzenie małych malinek na jej szyi. - Zaraz. - zagryzłem delikatnie skórę i zassałem, otrzymując w prezencie jęk piętnastolatki. - Zwariuję.

   -Z tym wariowaniem poczekaj, aż zostaniemy na dobre sami. Wtedy będziesz mógł. - tyle szczęścia nie czułem jeszcze nigdy. Wystarczy, że jedna z jej dłoni musnęła mój policzek, a cała euforia rozchodziła się po ciele na nowo, ze wzmożoną siłą. Czułem się tak, jakbym nigdy tak naprawdę nie był szczęśliwy i nawet nie znał tego uczucia. Wszystko, co się ze mną działo, było mi nagle tak obce.

   Była zbyt daleko mnie, choć stała niespełna pół kroku przede mną. Chciałem ją bliżej. Dużo, dużo bliżej, aby czuć ją w pełni. Złapałem jej uda i podsadziłem na grubą, metalową rurę, przechodzącą wzdłuż windy, przy samej ścianie. Moja dłoń zanurzyła się pomiędzy jej nogami, gdzie dotknęła koronki majteczek. Choć nadal byliśmy w windzie, świat dookoła zaczął wirować, a ja nie mogłem czekać, aż za parę chwil położę ją na czystej pościeli miękkiego łóżka. Cholera, tak bardzo chciałem ją mieć, posiąść na własność.

-Ta pieprzona winda jedzie zdecydowanie zbyt wolno. - jęknęła, muskając linię mojej szczęki, podczas kiedy ja powoli i ostrożnie zsuwałem bieliznę z jej nóg. Kiedy trzymałem już skąpy materiał w jednej ręce, uśmiechnąłem się łobuzersko, patrząc jednocześnie na tę niewinną dziewczynkę, siedzącą przede mną i czekającą właśnie na mnie.

   -Wiem, aniołku, wiem. Ale myślę, że dasz radę wytrzymać jeszcze kilka chwil, prawda? - mówiąc to, zacząłem błądzić jedną dłonią wzdłuż jej ramion, spacerować palcami po szyi i dekolcie, a także dotykać piersi, przez materiał sukienki i stanika. Drugą natomiast schowałem majteczki Lily do tylnej kieszeni spodni. Zostawię je sobie na wieczną pamiątkę.

   I nagle usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk, informujący o zatrzymaniu się windy. Było to dla nas, niczym dzwonek do nieba, przybranego w ciemną pościel i jej świeży zapach. Oboje spojrzeliśmy po sobie, jak oczarowani, a nasza chcica jeszcze bardziej wzrosła. Do tego wręcz stopnia, że zapłonęła czystym ogniem w naszych ciałach.

   Lily zręcznie zsunęła się z barierki i zabrała z mojej kieszeni klucze. Nie uciekła jednak ode mnie. Wiedziała, że bardzo jej teraz potrzebowałem, aby choćby ją dotykać. Dlatego wsunęła część swoich dłoni za moje spodnie, a usta znów złączyła z moimi. Pociągnęła mnie lekko na korytarz, chociaż nie wiedziała, do których drzwi zmierzamy. Nie przerywając pocałunku i co jakiś czas popychając Lily na ścianę, aby bardziej wczuć się w taniec języków, dotarliśmy do mieszkania dopiero dobre dwie minuty później. A już sądziłem, że nie wytrzymam i wezmę ją na korytarzu.

   -Masz przepiękne mieszkanie. - Lily, wpadając w zachwyt, jakby zapomniała, że jestem w bardzo pilnej potrzebie, aby rozładować napięcie seksualne, zalegające w moich bokserkach, które z każdą chwilą robiły się nieznośnie ciasne. - Idealnie urządzone. Sam wybierałeś meble? - robiła mi to specjalnie, ponieważ cały czas uśmiechała się złośliwie pod nosem, przechadzając się powoli po salonie. Jednocześnie kołysała biodrami i robiła to bardzo, bardzo ponętnie.

   -Lily, kurwa, potrzebuję cię! -wrzasnąłem, z prawdziwą desperacją, szarpiąc paskiem od spodni, który wkrótce zwolniły wszelkie zapięcia. - Teraz... - dodałem cichym szeptem, a słowo można było odczytać jedynie z ruchu warg. Czy ta dziewczyna musiała znęcać się nade mną tak okrutnie? Sprawiało jej to przyjemność, czy może czekała, aż naprawdę przestanę się kontrolować?

   -Nie krzycz na mnie, kochanie, bo nic ode mnie nie dostaniesz. - pomachała palcem przed moją twarzą. Wykorzystałem moment, w którym była tak blisko i przyrzekłem sobie, że teraz nie dopuszczę już do momentu, w którym chociaż jedna z moich dłoni nie będzie spoczywać na jej drobnym ciele. Dlatego wciąż musiałem ją dotykać. Zupełnie tak, jakbym bał się, że mi zniknie.

   Wtedy Lily przestała się już opierać i grać niedostępną. Wierzyła, że ją kocham i nie miała zahamowań. Dlatego, wciąż poruszając wargami przy swoich wargach, dotarliśmy do sypialni, wielkiej i przestronnej, z przeszkloną szybą, która rozciagała za sobą widok na całe miasto. Teraz jednak ani ja, ani Lily, nie skupialiśmy się na podziwianiu panoramy. Największe piękno miałem tuż przed sobą.

   Ostrożnie popchnąłem Lily na wielkie łóżko, aby usiadła na jego skraju. Chciałem sprawić jej przyjemność, o jakiej nie byłaby w stanie nawet marzyć. Chciałem po prostu, aby zapamiętała, jak cholernie dobrze się przy mnie czuła. Dopóki nie byłem zakochany, zależało mi na mojej przyjemności. Teraz było odwrotnie.

   -Justin, chyba się boję. - wyszeptała, z tym samym słodkim uśmiechem, jaki towarzyszył jej przez większą część życia.
   -Czego się boisz, Lily? Wiesz, że nie zamierzam cię skrzwydzić. - wyszeptałem, kucając już pomiędzy jej nogami i opierając się o nie.
   -Sama nie wiem, Justin. Po prostu mam obawy. - przygryzła wargę. Patrząc na mnie, miałem wrażenie, że robi to jakby z miłością, ale może to jedynie moje urojenia, których pragnę dosięgnąć.

   -Kochanie, wiesz, że jeśli nie chcesz nie musimy tego zrobić. To zależy tylko i wyłącznie od ciebie. - musiała to wiedzieć. Musiała wiedzieć, że nie miałem najmniejszego zamiaru jej zmuszać.
   -Tu nie chodzi o seks, tylko o wszystko dookoła. Ale, proszę, nie rozmawiajmy teraz o tym. Chcę dać się ponieść tylko i wyłącznie tej chwili. Spraw, żeby była najwspanialsza w moim życiu i abym pozbyła się wyrzutów. Umiesz to zrobić.

   Zachęciła mnie i przekonała do końca. Zacząłem delikatnie całować jej gładkie uda, z każdą chwilą zbliżając się do centrum. Ona wiedziała, do czego zmierzam, i choć odrobinę się krępowała, nie dała tego po sobie poznać. Pozwoliła mi, abym delikatnie rozsunął jej nogi i zachęcił, aby rozluźniła się, przygotowując na doznania, z którymi wcześniej nie miała kontaktu.

   Kiedy jej smukłe palce zanurzyły się w moich włosach, zbliżyłem usta do jej kobiecości i zacząłem składać pocałunki w najbardziej wrażliwym miejscu jej ciała. Już od samego początku zaczęły dochodzić do mnie jej ciuchutkie pojękiwania, które stanowiły melodię dla moich uszu. Naprawdę cholerenie zależało mi, aby Lily nigdy nie zapomniała tego dnia, tej nocy. Myślę, że mogę nazwać ją naszą pierwszą.

   Czułem, że Lily chce, a wręcz potrzebuje mocniejszych doznań, dlatego kilka razy przejechałem językiem wzdłuż jej kobiecości, a potem wsunąłem go w jej wnętrze, aby prawdziwie zawrócić jej w głowie. Dobrze wiedziałem, co powinienem robić i z tego powodu również czułem się lepiej. Nie byłem niedoświadczonym gówniarzem, tylko facetem z krwi i kości, który zwyczajnie potrafił zrobić kobiecie dobrze.

   -Justin. - jęknęła, tym razem troszkę głośniej, a jej głos był jakby stłumiony, co oznaczało, że próbowała zatrzymać jęk w sobie. Czułem ogromną satysfakcję, że nie zdołała. Podobało jej się. Bardzo. Dlatego jedną dłonią zacząłem delikatnie i powoli masować jej łechtaczkę, nie zaprzestając okrężnych ruchów językiem w niej. Jej ciałko było nieprzyzywczajone, a orgazm jedynie kwestią paru chwil, które mogły skończyć się w każdym momencie.

   Poczułem dokładnie, kiedy doszła, ponieważ wtedy zupełnie rozluźniła swoje mięśnie, a plecami opadła na materac, oddychając szybciej i głośniej, niż zazwyczaj. Oblizałem tylko wargi i znów spojrzałem na Lily z miłością, a zarazem troską. Była malutka i młodziutka, a ja namawiałem ją do grzechu.

   -Chcesz to zrobić? - mimo wszystko musiałem się upewnić, aby nie zrobić nic, wbrew jej woli.
   -Znasz odpowiedź na swoje pytanie, Justin. W naszym przypadku to tylko formalność. - złapała mnie za tę cholerną koszulę, której powinienem pozbyć się już dawno, ponieważ temperatura w pokoju wzrosła do granic możliwości.

   Położyłem się na niej ostrożnie. Mimo że nadal byliśmy w ubraniach, czułem się, jakbyśmy od dawna byli nadzy, a nasze ciała współdziałały ze sobą. Lily zaczęła odpinać każdy z guzików mojej koszuli, jednak w połowie zniecierpliwiłem się i zdjąłem ją przez głowę. Przez to, że moje spodnie były już odpięte, Lily mogła ściagnąć je ze mnie dużo szybciej i sprawniej. Uporanie się z jej sukienką zajęło mi trochę więcej czasu, zwłaszcza, że szatynka nie ułatwiała mi zadania, wciąż bawiąc się ze mną.

   -I znów się boję, jak za pierwszym razem. - wyszeptała, unosząc lekko plecy, abym mógł zdjąć z niej ostatnią część bielizny i jednocześnie pozostawić jej ciałko nagie. Nie mogłem się powstrzymać, aby od razu nie zanurzyć twarzy w jej jędrnych, kształtnych piersiach, które tym razem wydały mi się jeszcze piękniejsze. Chyba wszystko tak postrzegałem.

   Miłość.

   -I znów nie masz czego. - przejechałem językiem dookoła jednego z jej sutków, nie zapominając jednocześnie o drugiej piersi, którą masowałem w dłoni. Nie chciałem, aby ta noc była zwyczajnym, szybkim zaspokojeniem potrzeb. Pragnąłem, aby było namiętnie i po prostu przyjemnie, jak nigdy przedtem. Bo może kiedyś emocje zginą, jednak wspomnienia zostaną ze mną na zawsze.

   -Po prostu dziękuję, że jesteś, Justin. A teraz zabieraj się do pracy, bo ktoś na dole nie może się ciebie doczekać. - to w niej kochałem. Małą dziewczynkę, ukrytą w młodej kobiecie.
   - Nie zamierzam dłużej zwlekać, ślicznotko. - musnąłem jeszcze czubek jej noska. Potem zsunąłem z siebie bokserki i w końcu poczułem się tak luźno. Nie ograniczały mnie już żadne ubrania, które swoją drogą cholernie denerwowały.

   Czując tak blisko chwilę, której nie mogłem się doczekać, wziąłem kilka głębokich, lecz cichych oddechów, uspokajających rytm mojego serca. Chciałem zarzucić na nasze ciała cienką kołdrę, dopasować się w miejsce, pomiędzy nogami Lily, a potem wejść w nią delikatnie, jednak ona miała względem mnie inne plany.

   -Mówiłeś, że mogę zrobić z tobą, co mi się podoba. Ja natomiast chciałabym być dzisiaj na górze. - przelotnie puściła do mnie oczko, a potem odepchnęła od siebie tak, że położyłem się tuż obok. Najwyraźniej Lily zapragnęła przejąć nade mną kontrolę.

   Uklęknęła na łóżku i powoli przełożyła przez moje biodra jedną nogę. Nim usiadła na mojej dolnej połowie, jednocześnie wypełniając swoje wnętrze, delikatnie przejechała paznokciami po mojej klatce piersiowej. Znów poczułem dreszcze. Nie mogłem się do nich przyzwyczaić.

   -Dzisiaj to ty będziesz krzyczał moje imię, żeby twoi sąsiedzi wiedzieli, kto cię pieprzy. - powiedziała z wyższością. Chociaż starałem się ogromnie, nie dałem rady powstrzymać wybuchu śmiechu, jaki rozniósł się po całym mieszkaniu.
  -Słońce, ogranicz fan fiction. Zupełnie zniszczą ci psychikę. -zachichotałem, a potem uznałem, że nadszedł właściwy moment, aby złapać jej biodra i skierować prosto na mojego przyjaciela, który tylko czekał, aby znów poczuć, jakie to uczucie, być w środku niej.

   W tej kwestii mała miała rację. Jęknąłem od razu, kiedy mój członek zaczął mieć kontakt z jej miejscem intymnym. I wiedziałem już, że powstrzymywanie jęków nie będzie wcale proste. Kiedy zagłębiłem się w niej do samego końca, Lily odczekała kilka chwil, zanim zaczęła poruszać biodrami. Jednak kiedy przystąpiła już do unoszenia się i opadania na moje krocze, umierałem.

   Była zwykłą piętnastolatką, która raptem kilka dni temu straciła dziewictwo, a jej ruchy były wręcz precyzyjne i perfekcyjne. Zastanawiałem się, czy intuicja podpowiadała jej, co ma robić, czy to może moje wyznanie zupełnie ją rozluźniło i sprawiło, że odważyła się na rzeczy, na które jeszcze wczoraj nie starczyłoby jej odwagi.

   -Maleńka, zabijasz. - wymruczałem, co jakiś czas unosząc biodra, aby wejść w nią jeszcze głębiej. Przez cały czas zaciskałem dłonie na jej udach i pomagałem jej wykonywać te dość szybkie ruchy. Wkrótce jednak postanowiłem zabawić się z nią tak, jak ona zabawiła się ze mną, i jedną dłoń przemieścić na jej piersi, na które mój wzrok miał w tej pozycji idealny wręcz widok.

   -O to mi chodzi. - oparła się obiema dłońmi na moich barkach, dzięki czemu mogła przyspieszyć. Miałem rację, mówiąc, że z żadną dziewczyną nie czułem się tak dobrze, jak z nią. Moja królowa pokonała wszystkie inne.

   Po dłuższym czasie odbijanych od siebie naszych jęków zauważyłem, że  Lily powoli opada z sił. Dlatego podniosłem się do pozycji siedzącej, krótko musnąłem jej usta, a potem położyłem to kruche ciałko na materacu. Sam natomiast niemal od razu ponownie w nią wszedłem, tym razem będąc na górze.

   W żaden sposób nie twierdzę, że jestem od niej lepszy, gdyż przed chwilą prawdziwie pokazała, na co ją stać. Jednakże w tej pozycji mogłem po prostu wtulić się w dziewczynę, układając dłonie pod jej pleckami, a głowę w zagłębieniu jej szyi. Dodatkowo, teraz mogłem do woli sprawiać przyjemność Lily, nie narażając ją na żadne zmęczenie. Chciałem, aby po prostu położyła się wygodnie, przymknęła oczy i dała się ponieść doznaniom.

   Raz przyspieszałem, a raz zwalniałem, aby wprowadzić do naszego seksu odrobinę różnorodności. Chociaż, niczego nie było mi teraz trzeba. Przecież kochałem się z Lily. Z dziewczyną, która brutalnie ulradła moje serce i zajęła w nim najważniejszą, jedyną właściwie, pozycję.

   -Dłużej tak nie wytrzymam. - wymamrotała, paznokciami przejeżdżając po moich plecach, a potem po skórze głowy.
   I znów te pieprzone dreszcze.
   -Więc dojdź. - wysapałem ciężko, tuż przy jej uchu. - Dla mnie. - ugiąłem jej nogę w kolanie i dzięki temu wszedłem w nią znacznie głębiej. - Teraz.

   Niemalże w tym samym momencie jęknęliśmy głośno. Czuję, że moi sąsiedzi naprawdę słyszeli każdy dźwięk, ale podświadomie sprawiało mi to satysfakcję. Ludzie muszą się dowiedzieć, że ta piękność jest moja i że to ona wymęczy mnie dzisiejszej nocy.

   -Bardzo cię kocham, misia i marzę jedynie o tym, aby któregoś dnia usłyszeć to samo od ciebie. - opadłem zmęczony i lekko spocony na jej ciało, którego pożądałem, jak niczego innego.
   -Usłyszysz, Justin. - przygryzła płatek mojego ucha, który zareagował na tę drobną pieszczotę równie mocno, jak reszta ciała. - Może nawet szybciej, niż mógłbyś się tego spodziewać...

~*~

Podoba mi się ten rozdział, a Wam? :)

Dziękuję, za tyle komentarzy pod poprzednim. Kocham <3

I na koniec polecam opowiadanie :)
http://www.wattpad.com/story/29836581-jestem-twoja

Ps. Do tych niecierpliwych z aska - jednak dzisiaj, choć napisałam, że jutro. Poczekanie paru dni nie boli :)

28 komentarzy:

  1. Ooooo!!! Mega super rozdział !! Mam nadzieje tylko ze jej matka nie bedzie sie juz wtrącać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym chciała aby ją jeszcze dobili. Nwm, żeby sprawić jej jeszcze więcej cierpienia

      Usuń
  2. Strasznie się cieszę, że tak szybko dodałaś rozdział <3
    Mam nadzieję, że teraz będzie spokojnie, chociaż na chwilę, bo znając twoje pomysły to szybko coś zamieszasz :* rozdział ogólnie bardzo fajny, cieszę się, że Justin ją znalazł, powiedział, że ją kocha i no i w końcu są już normalnie razem, bez wtrącania się to jej matki (no przynajmniej taką mam nadzieję, że chociaż na jakiś czas nie będzie nic do nich miała), i chciałabym, żeby matka Lily jej nie zabiła, za odbicie faceta xD
    Mam nadzieję (za często już piszę o tej nadziei, ale trudno... xD), że jeszcze dużo przed nami z tego ff, bo uwielbiam twój styl pisania, bo naprawdę czasem się tak w ciągnę, że mam wrażenie jakbym była tam z nimi wszystkimi, przeżywała wszystko to co oni, ja po prostu jak czytam twoje opowiadania, to albo szczerze się do ekranu jak głupia, bo jest coś śmiesznego, albo jak jakaś drama, albo smutne zakończenie to potrafię jeszcze z 30 min, potem siedzieć i ryczeć. Nie wiem gdzie się nauczyłaś tak pisać, ale cholernie zazdroszczę ci talentu :*

    Może ja już nie będę się więcej rozpisywać, bo już w połowie się pewnie zanudziłaś (o ile w ogóle chciało ci się to czytać), no i czekam z niecierpliwością na kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. jhgfffgnhgfhjhgfcvb zajebiscieee

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham !!! Ten rozdzial jest taki slodki i najlepszy ze wszystkich jbhghcgjvgjh!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam dziwne przeczucie, że Lily zajdzie w ciążę...
    A co do całości, super, że cały jest oczami Justina
    Oby tak dalej i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  6. mfnjnvjttiugt o taak ! to na co czekałam :> chyba już niedługo ziści się jak sądzę jeden z głównych wątków zwiastuna :d vfnjkgnjknkjntrgjknvgfj no nie mogę, nie wiem nawet co napisać : o Just taki słodziak w tym rozdziale, a Lily taka bad girl <3 ubóstwiam :3

    http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareeeeeszcie! Justin nareszcie wyznał jej swoje uczucia.. Chyba każdy sie nie mógł tego doczekac! :3
    Fajjny rozdział ;) Ciekawe czy jej matka cos jeszcze namąci...
    Buziaki:3

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki słodki ten rozdział *-* ❤️❤️ Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham, kocham, kocham, kocham! Te opowiadanie jest boskie. Warto czekać na rozdziałg. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. To takie cudowne. Zatkało Davida i Jake. Błahahha.... Rozdział niesamowity. Jak mi się podoba, jak Justin poniżył Alison przed znajomymi. Czekam na next i weny życzę. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest mega zajebiste opowiadanie wielkie gratki.... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny ! Czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudenkooo 😍😍😘
    @bieberekx

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział ♥ Warto było czekać ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Mega rozdział ;) szczerze? Nie mogłam się go doczekać. Swietny, fajnie ze jej matka nie bd im juz przeszkadzac. Wreszcie bez zobowiazan. Do nn :)

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest zajebiste czekam na następny już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Zakochałam się w tym opowiadaniu!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny rozdział :) Czekam na next<3
    http://salty-tears-am.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. i tak dodajesz co max.5 dni a nie tak niektorzy co 2 tygodnie a nawet miesiac :*
    kocham,rozdział mega <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Aww <3 kurwa kocham ten rozdział >3
    jesteś genialna
    BOSKO BOSKO !!

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejkuu ! Dziewczynoo uwielbiam cie ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej chciałabym cię nominować do Liebster Awards http://save-me-from-nightmares-luke.blogspot.com/2015/01/liebster-awards.html
    Po za tym świetny rozdział ;)
    czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Aw słodziutki *.* W końcu jakieś szczęście, jak dobrze, że ją znalazł i postanowił się nią zająć. Wyznał jej, że ją kocha <3 Mam nadzieje, ze niedługo usłyszy to samo od Lily. Tylko martwię się, źe jej matka moźe chce im przeszkodzić, a no i Marco.. Przeszłość często powraca i wydaje mi się, że on może jeszcze namieszać :/ Świetny rozdział, weny i czekam na następny, xx
    http://let-me-to-love-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. jeeej *,* kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowny blog! ! Czekam na next!! ♥

    OdpowiedzUsuń