***Lily's P.O.V***
Dzień mijał powoli za dniem, łącząc się w tygodnie, aż w końcu tworząc miesiące. I choć od pamiętnego dnia, w którym odkryłam ciążę, minęły już ponad dwa miesiące, nadal nie mogłam przyzwyczaić się do myśli, że noszę pod sercem maleńką istotę, która była owocem miłości mojej i Justina, że oboje mogliśmy dać jej życie i że oboje będziemy mogli darzyć ją miłością.
W ciągu tych dwóch miesięcy zupełnie zmieniło się moje podejście do życia, jak i również do miłości. Podzieliłam ją teraz pomiędzy Justina, a nasze maleństwo, które jeszcze przez sześć miesięcy nie opuści mojego brzuszka. Nauczyłam się również otaczać troską drugą osobę. Każdy dzień przyświecała mi myśl o macierzyństwie. I powiem szczerze, nie mogłam doczekać się chwili, w której wezmę mojego aniołka na ręce, ostrożnie przytulę do swojej piersi, a przede wszystkim, spojrzę w oczy Justina, wypełnione prawdziwym, nieograniczonym szczęściem.
Uśmiechałam się niemal przez cały czas. Justin pewnego dnia wyszeptał mi do ucha, że nawet podczas snu kąciki moich ust drgają ku górze. Zwyczajnie nie potrafiłam się smucić, wiedząc, że zostanę szczęśliwą mamusią, w ramionach dorosłego, dojrzałego mężczyzny. Stworzymy razem prawdziwą rodzinę. Może małą, jednak własną, wypełnioną szczęściem i miłością.
Dniami i nocami wyobrażałam sobie reakcję Justina na wieść o naszym nienarodzonym jeszcze dziecku. Chociaż znałam go tak krótko, wiedziałam, że jego serduszko przepełni radość. Marzył o dziecku, pragnął mieć przy sobie kogoś, kogo będzie mógł otaczać bezgraniczną opieką i troską. Kogoś dla kogo będzie mógł być autorytetem i wzorem do naśladowania, kogo będzie mógł uczyć grać w piłkę, a wieczorami nucić do ucha kołysanki. Po prostu kogoś, kogo będzie mógł pokochać zupełnie inaczej, niż mnie, jednak równie mocno.
Oczywiście, nie każdy moment ciąży był tak wspaniały. Zdarzały się chwile, w których mój nastrój zmieniał się z sekundy na sekundę. W jednej byłam szczęśliwa, gotowa i chętna na wszelkie pieszczoty Justina, natomiast w następnej, przez jeden dotyk byłabym w stanie wydrapać mu oczy i powstrzymywałam się od tego jedynie siłą silnej woli. Miewałam również częste nudności, których ukrycie było dla mnie znacznie większym wyzwaniem, niż zmiany nastrojów.
***
Usiadłam wygodnie na kolanach Justina, jednak nie odważyłam się wtulić w niego, mimo że pragnęłam tego całym sercem, całym umysłem i, przede wszystkim, całym ciałem, które potrzebowało dotyku i pieszczot. Nie kochałam się z Justinem już od ponad miesiąca i było mi z tym naprawdę ciężko. Moje młodzieńcze hormony podczas ciąży rozszalały się jeszcze bardziej. Zwyczajnie potrzebowałam jego ciała. Byłam spragniona pocałunków i pieszczot, których musiałam sobie odmówić.
Dlaczego?
Od pewnego czasu, od momentu, w którym zaczęłam unikać zbliżeń między nami, widziałam delikatne zaokrąglenie na brzuszku, natomiast Justin w dalszym ciągu nie wiedział o ciąży. Nie byłam w stanie przełamać się i obwieścić mu szcześliwą nowinę. Widziałam, z jaką troską spoglądał na mnie i jak stawiał moje bezpieczeństwo ponad wszystko. Gdyby wiedział, że noszę pod sercem dzieciątko, zupełnie zwariowałby na punkcie opieki. Ograniczyłby wszystko, co choć w najmniejszym stopniu mogłoby mi zagrażać.
Najbardziej obawiałam się jednak o Justina, którego potrzeby seksualne były dużo bardziej rozwinięte, niż moje. W jego oczach płonęło czyste pożądanie i, mimo że starał się ukrywać je głęboko w swoich tęczówkach, doskonale wiedziałam, czego potrzebował. Pragnął mnie dotknąć i chciał, abym również dotknęła jego. Nie pogładziła po poloczku czy poklepała po ramieniu. Potrzebował silniejszych wrażeń, których ja chciałam mu dostarczyć. Chciałam, lecz nie mogłam, dopóki nie odważę się powiedzieć mu o ciąży. Do tego czasu nie rozbierałam się przed Justinem, nie dawałam się nawet przytulać, w obawie, że wyczuje delikatne zaokrąglenie na brzuszku, które powiększało się z każdym dniem, symbolizując wzrost i rozwój naszego maleństwa, słodko śpiącego wewnątrz mnie.
Poczułam, jak dłoń Justina przesuwa się w górę mojego, odkrytego spod krótkich spodenek, uda. W tym momencie mój nastrój był niebezpiecznie dobry. Czułam, że jeśli nie przestanie głaskać mnie delikatnie, rozbudzając tym samym każdy, szalejący wewnątrz mnie hormon, nie będę potrafiła go odepchnąć, co robiłam przez ostatnie tygodnie.
-Nie, Justin. Przestań. - z bólem serca objęłam dłońmi jego dłoń. Najchętniej zdjęłabym bluzkę i położyła jego rękę na nagich piersiach, ale nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam pokazać mu lekko zaokrąglonego brzuszka. Jeszcze nie teraz. Jeszcze musiałam poczekać. Oboje musieliśmy. - Nie mam ochoty.
-Wiem, Lily. Słyszę to regularnie od ponad miesiąca i naprawdę zdążyłem się przyzwyczaić.
-Przepraszam, Justin - wymamrotałam ze skruchą. Choćbym nie wiem, jak się starała, mój głos i tak nie brzmiał szczerze. Modliłam się tylko, aby Justin tego nie rozróżnił. Gdyby zaczął naciskać, z pewnością otworzyłabym się przed nim, jak książka przed spragnionym wiedzy.
-Nie przepraszaj mnie, malutka. Po prostu powiedz, co się dzieje. Dobrze wiesz, że się o ciebie martwię. Widzisz to każdego dnia, a mimo to pozwalasz mi martwić się nadal. Porozmawiaj ze mną, Lily. Potrzebuję właśnie tego. Szczerej, otwartej rozmowy.
Wcześniej nie dawał mi do zrozumienia w tak dosadny sposób, że odtrącam go i odpycham. Teraz jakby zdołał się przełamać, wcześniej bojąc się, że urazi mnie, bądź wywoła niepotrzebną sprzeczkę. Ja natomiast nie miałam żadnego pomysłu, nawet cichego, ukrytego na końcu umysłu, w jaki sposób mogłabym wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Wzrok Justina, nieodrywający się od mojej twarzy, tym bardziej mi nie pomagał, a jedynie jeszcze bardziej wprowadzał w zakłopotanie. Chciałam spuścić głowę, uciec od przenikliwego spojrzenia szatyna, jednakże on, nie chcąc do tego dopuścić, ułożył dłoń w dole mojej brody i delikatnie, z troską w samych gestach, uniósł ją ku górze, jeszcze bardziej zagłębiając się w odcień moich tęczówek.
Byłam naprawdę bliska wyjawienia mu wszystkiego. Byłam bliska uniesienia koszulki i przyłożenia do brzucha dłoni Justina, kończąc tym gestem udawanie i skrywanie prawdy. Wtedy jednak poczułam, jak powoli atakują mnie potworne mdłości, które stały się moim wybawieniem i jednocześnie wymówką, z której chciałam skorzystać, aby znów skrzywdzić Justina. Nie myślcie, że czułam się z tym dobrze. Wręcz przeciwnie, od miesięcy ogarniało mnie okropne poczucie winy.
Zerwałam się z kolan Justina, jakby jego dotyk mnie parzył, a ja nie mogłam dłużej ścierpieć bólu. Gwałtownie otworzyłam brązowe drzwi od łazienki i upadłam na kolana przed ubikacją, której klapę, równie gwałtownie, uniosłam jednym ruchem ręki. Nim w ogóle mogłam pomyśleć o czymkolwiek, moje ciało pochyliło się w przód. Zaczęłam wymiotować, jednocześnie przeklinając w duchu swój organizm. Kiedy jednak zdałam sobie sprawę, że po raz kolejny mdłości wywołał aniołek, powolutku rozwijający się we mnie, zupełnie zapomniałam o wszystkich nieprzyjemnych odczuciach, gromadzących się w moim żołądku.
Wtedy poczułam, jak duże, męskie, silne dłonie zbierają ostrożnie pojedyncze kosmyki włosów z moich policzków, lekko rozgrzanych przez nienajlepsze samopoczucie. Kiedy przytrzymywał je z tyłu mojej głowy, głaskał jednocześnie jedną dłonią mój kark, delikatnie, łagodnie, abym uspokoiła oddech i całe, roztrzęsione ciało. Utorował również ścieżkę ze spokojnych pocałunków wzdłuż mojego kręgosłupa. Każdy, najdrobniejszy gest z jego strony pomagał mi ogromnie.
-Aniołku, co się dzieje? - spytał, kiedy spuściłam wodę w ubikacji i wstałam do umywalki. Puściłam delikatny strumień wody i wypłukałam nią usta, jak i również całą twarz, która stała się nagle denerwująco gorąca.
-Spokojnie, to z pewnością zwykłe zatrucie. Mógłbyś przynieść mi szklankę soku pomarańczowego? - poprosiłam. Nieświadomie odwlekałam moment rozmowy wszelkimi, możliwymi sposobami. Nawet głupi sok zdał mi się teraz pomocny.
Justin westchnął głośno. Był zawiedziony, smutny, a nawet zły, że po raz kolejny nie pozwalam mu być przy mnie, zbliżyć się na tyle, aby mógł poznać przyczynę moich częstych zmian nastroju i ogólnego zachowania. Wyszedł jednak z łazienki, a ja w tym czasie przemyłam zęby. Na koniec znów odwróciłam się w stronę drzwi, niemal wyczekując, aż ujrzę w nich Justina, spoglądającego na mnie tęsknym wzrokiem. Wciąż go raniłam.
-Mogłoby się palić, a ja i tak nie wypuszczę cię stąd, dopóki nie powiesz mi, co się dzieje. Spójrz, ja otworzyłem się przed tobą, teraz kolej na ciebie. Skoro liczysz na szczerość z mojej strony, odpłać się tym samym, Lily. Mam dość tych wszystkich wymówek. Widzę, że coś się zmieniło i nawet nie wiesz, jak okropnie się czuję, nie wiedząc, co dzieje się w twoim życiu.
On niemal płakał, kiedy wyrzucał z siebie wszystko, co zalegało na jego skrzywdzonym serduszku. Pragnęłam kolejny raz objąć go ramionami, potrzeć kciukami policzki i pocałować w czółko, tak samo, jak podczas naszej ostatniej, szczerej rozmowy, na ławce w parku. Teraz jednak wszystko zależało ode mnie. Każda łza Justina byłaby przejawem mojego egoizmu.
-Mam po prostu gorsze dni, Justin. Naprawdę nie masz się czym przejmować. Kocham cię z każdym dniem coraz mocniej i mam nadzieję, że w to nie wątpisz. Ja po prostu...
-Po prostu co? - dość silnie przyłożył swoje duże dłonie do moich zaczerwienionych policzków i oparł czoło o moje. A ja wstrzymałam oddech, ponieważ bałam się, że razem z jego wypuszczeniem uleciałaby ze mnie cała silna wola, która powstrzymywała mnie od długiej rozmowy z Justinem.
Nie zrozumcie mnie źle. Chciałam powiedzieć Justinowi. Drżałam ze szczęścia na samą myśl o radości Justina. Najchętniej wykrzyczałabym to teraz, w tym momencie. Nie potrafiłam jednak zwolnić wewnętrznej blokady. Chyba dopiero teraz odkryłam, że zwyczajnie się bałam. Nie wiem, czego, nie wiem, kogo. Ogarniał mnie jednak strach.
-Justin, posłuchaj mnie uważnie. Powiem ci. Powiem o wszystkim. Obiecuję to całą sobą. Jednakże nie teraz, jeszcze nie.
-Dlaczego? Przecież widzisz, że chcę ci pomóc i cokolwiek by się nie wydarzyło, będę przy tobie.
-Kocham cię, Justin, i wiem, że ty kochasz mnie. Dlatego mi zaufaj. Po prostu zaufaj.
***
Delikatnie odkryłam kołdrę po lewej stronie łóżka i wsunęłam się pod nią, czując na skórze powiew chłodnego, zimowego powietrza, wpadającego przez uchylone okno w sypialni. Zadrżałam lekko i opatuliłam się pościelą. Oczywiście, wolałabym, aby to ramiona Justina otoczyły mnie i ogrzały, ale nie śmiałabym go o to poprosić. Doszło do tego, że pomimo ciąży, o której w dalszym ciągu nie byłam w stanie mu powiedzieć, nie potrafiłam również prosić go o cokolwiek.
Przytuliłam lewy policzek do poduszki, odwracając się plecami do Justina, który w międzyczasie wsunął się pod kołdrę, na miejsce obok mnie. Instynktownie przysunął się blisko. Zbyt blisko, abym w zaistniałej sytuacji mogła czuć się komfortowo. Nie dał mi równocześnie możliwości odsunięcia się, ponieważ już w tej chwili leżałam na samym skraju łóżka. Kilka centymetrów w przeciwnym do niego kierunku, a wylądowałabym na podłodze, przykrytej puchowym dywanem.
Automatycznie przyłożyłam dłonie do brzucha. W samą porę, aby zakryć go przed bezpośrednim dotykiem Justina, którego ramiona owinęły mnie w pasie. Wiecie, kiedy moje kłamstwa, mające na celu zachowanie chociaż odrobiny niezależności, wyjdą na jaw przypadkiem, bez odpowiedniego przygotowania, mogą prawdziwie rozzłościć Justina. Bałam się jego wzburzenia, bałam się, że niewłaściwie zareaguje na wieść o naszym dzieciątku. I choć wiedziałam, że muszę powiedzieć mu o wszystkim w jak najkrótszym czasie, wciąż odwlekałam ten moment. Wtedy Justin byłby w stanie zamknąć mnie w domu i nie wypuszczać z niego, aby mi i dziecku nie stała się żadna krzywda. Uwierzcie, znałam go na tyle, aby wiedzieć, że byłby do tego zdolny.
-Lily, czy ja gryzę? Czemu wciąż się ode mnie odsuwasz? Chcę się do ciebie wyłącznie przytulić. - teraz nie zwracał już uwagi na moje nikłe protesty. Po prostu objął moje ciało i przyciągnął do swojego, znów blisko, znów zbyt blisko.
-Nie, nie gryziesz. - wymamrotałam, starając się zachować uśmiech, który chociaż odrobinę podniósłby Justina na duchu.
-Więc dlaczego przez ostatni miesiąc nie dajesz się dotknąć? Już sam nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Nie wiem, czy to mnie się boisz, czy to ja zrobiłem coś nieodpowiedniego? Jeśli tak, powiedz, a już nigdy nie popełnię błędu, Lily.
-Nawet sobie nie żartuj, Justin. Po prostu ostatnio nie mam ochoty. - choć byliśmy z Justinem od ponad trzech miesięcy razem, ja nadal miewałam chwile, w których krępowałam się rozmawiać z nim o seksie.
Mężczyzna westchnął głęboko i przeczesał palcami włosy, odsuwając się ode mnie minimalnie. To znaczy, już nie obejmował mnie ramionami, które teraz pozostawiał za głową. Próbowałam odgadnąć, czy był zirytowany, rozzłoszczony, czy znów smutny i zawiedziony. Doszłam w końcu do wniosku, że nie potrafię go rozszyfrować, dopóki sam nie wyrzuci z siebie całego urazu, jaki chowa w stosunku do mnie.
-Lily, zupełnie nic nie rozumiem. Dobrze wiesz, że nie mam najmniejszego zamiaru zmuszać cię do seksu, ponieważ byłoby to najgorszym, co mógłbym zrobić. I gdybyś podała mi jeden, konkretny powód, w żadnym razie bym na to nie naciskał. Ale ja zwyczajnie nie potrafię cię zrozumieć. Nie pamiętasz, co było, kiedy przeprowadziliśmy się do Los Angeles? Przez calutki miesiąc kochaliśmy się codziennie, jak nie kilka razy dziennie. Na tylnych siedzeniach w samochodzie, na łóżku w sypialni, pod prysznicem w łazience, na kanapie w salonie, na blacie w kuchni, nie pamiętasz? Było nam razem tak cholernie dobrze i nagle mam uwierzyć w to, że od ponad miesiąca nie masz ochoty, abym choćby cię dotknął, przytulił? Naprawdę masz mnie za idiotę? Ja po prostu nie wiem, co mam o tym sądzić. Liluś, skarbie, powiedz szczerze. Zdradziłaś mnie? To dlatego mnie odpychasz? Powiedz prawdę, a wybaczę ci wszystko. Chcę tylko wiedzieć, co się zmieniło.
-Nie, Justin, nie zdradziłam cię i nigdy tego nie zrobię - przerwałam mu szybko. Nie wiem, jak w ogóle mógł o tym pomyśleć.
-Więc może ktoś cię skrzywdził, dlatego teraz boisz się mojego dotyku. Tak było? Ktoś cię zranił, zrobił ci krzywdę? Opowiedz mi o wszystkim, proszę.
Słuchając dalej jego słów czułam, jak z każdym dźwiękiem jego głosu przypiera mnie do muru. Nie potrafiłam i nawet nie chciałam już dłużej kłamać, wciskać w niego wyimaginowanych bajeczek, z których w żadną nie uwierzył i nie zrobiłby tego również dziś. Zrozumiałam, że przez własne tchórzostwo najchętniej powiedziałabym Justinowi o dziecku dopiero po jego narodzinach. Z początku tak bardzo chciałam mu to oznajmić, a teraz zwyczajnie nie wiedziałam, jak. Nagle ta cała, niesamowita odwaga, po prostu ze mnie uszła, jak powietrze ze źle nadmuchanego balonika.
Wypuściłam z siebie głośne, powolne westchnienie. Gwałtownie odkryłam kołdrę, przełożyłam jedną nogę przez biodra Justina i usiadłam okrakiem na jego kroczu. Przez długi brak kontaktu fizycznego pomiędzy nami niemal natychmiast jęknął i objął moje biodra dłońmi, delikatnie dociskając moją pupę do swojego przyrodzenia. Widziałam w jego oczach czyste pożądanie. Pragnął mnie tak bardzo, jak jeszcze nigdy. Potrzebował mnie.
-Lily, jeśli dzisiaj również nie masz zamiaru kochać się ze mną, najlepiej przestań się wiercić, bo wezmę cię siłą, nie żartuje. Brakuje mi seksu, jak cholera, więc proszę, nie podniecaj mnie dłużej i nie rób mi złudnych nadziei. - powiedział to śmiertelnie poważnie, bez cienia uśmiechu na ustach. Ja jednak nie zmieniłam pozycji, nie przesunęłam się nawet o centymetr, niemal czując, jak wybrzuszenie w jego bokserkach rośnie pod moją pupą.
-Chcę powiedzieć ci o wszystkim. O tym, dlaczego zachowuję się inaczej, o tym, dlaczego odsuwam się od ciebie i wciąż cię odtrącam, o tym, dlaczego nie daję się dotknąć. Po prostu poczułam, że przyszedł właściwy moment, abyś po ponad trzech miesiącach dowiedział się o wszystkim. Tylko najpierw chciałabym cię ostrzedz, Justin. Przygotuj się, że moje słowa zmienią twoje życie. Na zawsze.
~*~
Rozdział jest dość krótki, ale jakoś mocno się z nim męczyłam i postanowiłam dodać już w takiej formie. I tak, wiem, zabijecie mnie przez zakończenie go w takim momencie. Przepraszam, musiałam (:
Chciałabym gorąco polecić Wam opowiadania. Część z Was z pewnością je czytała, a teraz zapraszam na wznowioną, dalszą część:
http://red-sky-jb.blogspot.com
http://true-big-love-jb.blogspot.com
Pierwsza :D zamorduje za zakończenie Hahahhahaha :D jestem ciekawa jak zareaguje Justin, mam nadzieję że się ucieszy :) czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńDołączam się do koleżanki! 2 zajebisty <3
UsuńZabije zabije naprawde zabije !!!!!! Rozdzial naprawde niesamowity! ; (
OdpowiedzUsuńSwietne! Jeju jestem ciekawa reakcji Justina! :*
OdpowiedzUsuńUgh, zabic ci to za malo -.-
OdpowiedzUsuńJak moglas w takim momencie skonczyc, juz mialam nadzieje, ze poznam w koncu reakcje Justina, a ty mi tu skonczylas rozdzial.
Mam nadzieje, ze on sie ucieszy z tego dziecka tak jak Lily.
Nie spodziewalam sie, ze ona to bedzie ukrywac 2 miesiace, myslalam, ze juz dawno mu powie, ale pewnie ma racje, ze jak tylko Jus sie dowie o dziecku, to nie pozwoli jej nic robic, juz nie moge sie tego doczekac, to bedzie slodkie <3
Za ta koncowke mam ochote cie naprawde zabic, bo strasznie mnie zaciekawilas, wiec mam nadzieje, ze nn niedlugo ;*
Weny <3
believe-in-your-dreams-jb.blogspot.com
Zamorduje Cie!! ;-; Jak mogłaś skończyć w takim momencie no jak?!? A po za tym cudny i czekam na nn <3 /EwelinkaaJB
OdpowiedzUsuńZdziwiłam się, że ukrywała to tak długo. Ale w końcu mu powie. Jestem bardzo ciekawa jego reakcji. Pewnie będzie szczęśliwy, że zostanie ojcem, ale obawiam się też, iż może być trochę zły na Lily za to, że trzymała to tak długo w tajemnicy. Życzę weny i czekam na kolejny. Kocham cię xx
OdpowiedzUsuńno nie! znowu ! :< znowu w takiej chwili : o <3333 ale i tak jest cudowny :> i cię kocham :*
OdpowiedzUsuńNo, no trochę Lily przedłużała tą rozmowę. Myślałam, że powie ona Justinowi wcześniej.
OdpowiedzUsuńAle jak mogłaś skonczyc to w takim momencie !?
Czekam na next ! :-)
Tak owszem , jak mogłaś tak zakończyć ! :( Ni wierzę, ale mimo to i tak cudowny. Ale nie rozumiem czemu Lily mu po2 miechach nic nie powiedziała, dziwnie podejrzane i to jest
OdpowiedzUsuńBoże niech ona mu powie o tej ciąży.. widać że Jus sie stara ;)
OdpowiedzUsuńOmg... kocham to opowiadanie. Czczekam na next i weny zycze.
OdpowiedzUsuńNiech mu powie!!!!
OdpowiedzUsuńCudowny *-* tylko tyle jestem w stanie napisać <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału <#
OdpowiedzUsuńUważam, że Lily trochę głupio postępuje nie mówiąc mu. Ja rozumiem, że ciężko jest powiedzieć takie coś komuś kogo się kocha, ale przecież widzi jak on się czuje i jak się martwi. Wydaje się, źe ma już najgorsze scenariusze dotyczące jej zachowania. Jestem strasznie ciekawa jak zareaguje na tą wiadomość, chociaż mi się wydaje, źe on już miał dziecko i narzeczoną (mam na myśli ten grób z poprzednich rozdzialow itd.), ale to moje fantazje, a prawda się okaże niedługo :) Justin z takim maleństwem na rękach aww *.*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze i czekam na następny ;** Weny <3
http://let-me-to-love-you.blogspot.com
bardzo świetny <33
OdpowiedzUsuńZamorduje! Dlaczego nie dokonczylas końcowki? Eeeh. Prosze bardzo mocno o nowy rozdzial do konca tyodnia, choc wiem ze zbyt duzo wymagam.. pa
OdpowiedzUsuńGrr.... dokończ!!! Akurat teraz?! Serio?! Proszę proszę proszę proszę dodaj nowy rozdział jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńOby Justin jej nie zostawił i dobrze zareagował na dziecko
OdpowiedzUsuńZajebisty czekam na next :-*
OdpowiedzUsuńJaka małpa! Wiedziałam, że tak skończysz!:D Żeby tylko było wszystko dobrze:) Ale Justin może być zły na Lily za to, że nie powiedziała mu wcześniej :/ rozdział świetny! Do następnego ✌
OdpowiedzUsuńnieeeeeee! żeby zakończyć rozdział w takim momencie..... czekam nn! <3 +uwielbiam to opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam'a
OdpowiedzUsuńWitaj.
Jeśli jesteś miłośnikiem książek, albo stoisz na rozdrożu książkowym "Przeczytać, nie przeczytać" , lub po prostu szukasz czegoś na zimowo-jesienny wieczór. Zapraszam na bloga z recenzjami książek młodzieżowych.
http://recenzje-przerwy-miedzy-ksiazkami.blogspot.com/
Niestety dopiero wspinani się na szczebel blogowy, co równa się z tym że potrzebujemy czytelników, jednakże zapraszam już teraz ;)
JAK MOGLAS USUNAC SWOJEGO NOWEGO BLOGA?! CO SIE Z TB DZIEJE?! NAJPIERW USUNELAS LAST-BREATH, A TERAZ TO?? MAM DOSC! ZNOW SIE PODDAJESZ???JESTES TCHORZEM?? BO USLYSZALAS PARE SLOW KRYTYKI ?! ALBO KONCZYSZ BLOGA NA 40 ROZDZIALACH, ALBO USUWASZ DRUGIEGO....CO, MOZE TERAZ USUNIESZ JESZCZE TEGO BLOGA! MAM DOSC.
OdpowiedzUsuńPosłuchaj, napisz własnego bloga, którego nigdy nie usuniesz i będziesz miała problem z głowy.
UsuńPaula bie chce zebys sie obrazila ale tamten blog to bylo serio cos niezwyklego doslownie nikt nie odwazyl sie zeby cos takiego napisac i wlasnie mialam go zaobs gdy nagle nie ma takiego bloga- zalamka ps ide czytac inne twoje blogi pozdraiwam Karo xo
UsuńJeju dziewczyno zamorduje cie za zakończenie w taaakim momencie ;* rozdzial jak zwykle geeenialny ! ;* weny zycze i do nastepnegoo ! ;*
OdpowiedzUsuńKiedy napisałaś, że piszesz kolejnego bloga byłam szczęśliwa, bo bardzo lubię czytać twoje opowiadania. I gdy przeczytałam prolog,a następnie pierwszy drugi i trzeci rozdział goodnight sweetheart byłam w lekkim szoku, ale nawet nie przyszło mi na myśl obrażanie cię. Przecież wiemy, że Paula lubi nas zaskakiwać. To było inne, jak sama mówiłaś ma drugie dno i chciałam go odkryć. Przecież takie okropieństwa dzieją się naprawde.
OdpowiedzUsuńJak ktoś wymyśla, że Justin jest mordercą to czytacie i podoba się, a jak Paula zaczęła pisać opowiadanie o pedofilii dając facecie twarz Justina to już źle tak?! Hm czyli jeśli zmieniłaby twarz jednej z głównych postaci to byłoby już okey?
Tak w ogóle przecież jak ktoś nie chce czytać takich opowiadań to niech nie czyta, a nie będzie wchodzić aby obrażać autorkę.
Zrobiło mi się trochę smutno, że usunełaś jednak goodnight sweetheart. Jeśli nie wznowisz pisania go to no cóż przeżyję, ale naprawdę chciałam poznać dalsze losy Vicky i Justina. Rozpisałam się trochę, ale chciałam żebyś wiedziała.
Trzymaj się. Kocham cię xx
Dziękuję (:
UsuńPo prostu chcę uniknąć kolejnych kłótni (:
Popieram naprawde wprowadzials cos nowego podejzewam ze jak zostal napisany pierszy ff o justinie mordercy to czytelnicy niestety mieli podobne wtf jesli wiesz o co mi chodzi lolz teraz robie spam moze kiedys wrocisz do tamtego, napuszesz podobna historie albo calkiem cos innego sama zdecydujesz zycze ci weny i sorka za bledy pisze na komorce lel
UsuńHej :-* Napotkałam twój blog stosunkowo niedawno. Zaledwie 3 dni temu. Czytałam na telefonie a tam ciężko jest zamieścić jakikolwiek komentarz :) Jednak już w przeciągu tych kilku dni zdążyłam bardzo przywiązać się do twoich genialnych notek. Nie ma co ukrywać, Piszesz blogi o niecodziennej tematyce, która naprawdę wciąga. I co najważniejsze takie rzeczy zdarzają się często praktycznie obok nas, ale sprawy pedofili nie są nagłaśniane. Jedynie tuszowane by społeczeństwo "niepotrzebnie" wpadło w chaos. To temat tabu w naszym kraju. Zamieszczając już prolog zapewne domyślałaś się, że posypią się hejty. Taki już mamy wiek. Zrobisz coś innego, licz się z najeżdżaniem na twoją osobę. Chciałabym ci napisać byś po prostu ich olała, ale wiem że nie każdy to potrafi :) jednak naprawdę bardzo bym chciała byś zakończyła tą historię którą publikujesz w bardzo delikatny sposób ( patrząc na samą przerażającą tematykę ) Jesteś mega uzdolniona i nie pozwól by ktoś to kwestionował, by ktoś ograniczał twój talent. Twoje niekonwencjonalne historie. Będę cię wspierać bo jesteś tego zwyczajnie warta. I nie myśl sobie że wszyscy ci którzy komentują, oceniają w pozytywny sposób robią to tylko dlatego by odwdzięczyć się za twój trud, ale ty naprawdę jesteś świetna. Jeszcze nigdy nie natknęłam się na bloga o tej tematyce i jestem z ciebie dumna że w ogóle go zaczęłaś. Proszę cię też całym serduszkiem byś konstytuowała go, bo właśnie w tym rzecz. Jest wyjątkowy, tak jak ty . Jestem normalnie twoją fanką <3 Chcę poznać dalsze losy bohaterów i jeśli pisałabyś sobie w domu w notesie kolejne rozdziały to jeśli mogłabyś wysłać mi je to po prostu skakałabym ze szczęścia ;-D Rozdział na tym blogu jak zwykle fenomenalny. W ogóle kocham cię, jesteś niesamowita :)
UsuńWiki
Dodasz dzis rozdzial?
OdpowiedzUsuńDziś nie zdążę (:
UsuńA dasz rade jakos do 14?
Usuń1 świetny rozdzial kocham kicham kocham 2 wtf czemu usunelas ten blog o 11 latce i Justinie!!!! to byl omg swietny najlepszy nwm bosh dzieki niemu poznalam inne twoje blogi swietnie piszesz
OdpowiedzUsuńNie wiem czy pamietasz, ale byl pewien anonim na whatever-people-say, ktory podniosl cie na duchu w trudnym momencie. Wspomnialas nawet o nim w ktorejs notce pod rozdzialem :D Wiec, to ja :)
OdpowiedzUsuńW jednym z komentarzy, napisalam, ze jesli w ktorymkolwiek momencie w siebie zwatpisz i stwierdzisz, ze nie dasz rady, pomysl o tej jednej osobie, ktora z calego serca w ciebie wierzy i na ciebie liczy <---- Kochana, nie mozesz sie poddac. Nie mozesz sie martwic bezsensownymi, nieprzemyslanymi hejtami. Nie Ty. Ty nie mozesz stchorzyc, tak jak inni. Ja na ciebie licze, ja w ciebie wierze calym sercem pamietasz? Jestem z toba od poczatku i nie zniose kolejnego usuniecia bloga. Jak widzisz, jest cale mnostwo osob, ktore Cie wspieraja , sa z toba i byly zachwycone nowym blogiem. Jestes niesamowita, oryginalna i za to Cie kochamy! Pamietaj, ze w ciebie wierzymy i zawsze bedziemy cie wspierac nie wazne jak kontrowersyjne byloby twoje opowiadanie XD
I tak zawsze bedzie niesamowite, bo to Ty. Nie mozesz nas zawiesc! Musisz sie podniesc i isc naprzod! Wysmiej wszystkich hejterow i pokaz im, ze nie zlamia cie ich slowa! Ze jestes twarda i zbyt ambitna, by przejac sie krytyka! Zrob im na przekor! Dokoncz to co zaczelas! MUSISZ! Nie masz innej opcji, bo inaczej przyjde do ciebie w nocy iii....Ty juz wiesz hahah XDD Mowie serio. Nie mozesz mnie zawiesc. Musisz pokazac wszystkim, ze nie boisz sie podjac ryzyka. Ze nie boisz sie poruszyc ciezkich tematow. Ze jestes dojrzala.
Takze teraz, masz tylko 1 opcje. Wznowic bloga. Kontynuowac to co zaczelas. Sprawic, ze wszystkim kopara opadnie! Uwierz w siebie! Zrobisz to i tyle! Jestem z toba misia, pamietaj, kc :*** <333
Usuwając bloga nie miałam ma względzie hejtów, tylko ludzi, którzy poczuli się przez niego urażeni (:
UsuńW jaki sposob urazeni?
UsuńUżyłam wizerunku Justina do opowiadania o pedofilu.
UsuńI przez to ktos zostal 'urazony'? Przeciez to smieszne. Jest milion fanfiction z Justinem w roli glownej. Opowiadaja o wielu okrutnych rzeczach. Spotkalam sie nawet z jednym, w ktorym Justin trzymal w szafie jakies zwloki i inne okropne rzeczy w pokoju i nikt nie mial pretensji do autorki ani nie czul sie urazony. Naprawde nie mozesz usuwac bloga z takiego powodu, przeciez jezeli ktos naprawde jest tak dziecinny, ze nie da rady czytac tego opowiadania przez Justina, to niech nie czyta. Jesli juz ktos zostal urazony, to sa to osoby, ktore byly zachwycone nowym blogiem i bardzo nim zainteresowane. Ja osobiscie myslalam, ze zwariuje czekajac z niecierpliwoscia na nowy rozdzial. Nie moglam usiedziec w miejscu xd Bylam w szoku gdy go usunelas. Prosze Cie, nie rezygnuj z niego. To do Ciebie nie podobne zeby usuwac go przez jakas garstke ludzi, ktorzy cos sobie ubzdurali. Blagam, nie badz jedna z tych osob, ktore podejmuja sie czegos, a potem to porzucaja. Na pewno znasz opowiadanie love-is-not-easy-baby, jego autorka postapila tak wiele razy. Zaczela cos i tego nie skonczyla rozczarowujac wszystkich. Naprawde sie na niej zawiodlam, wiec prosze, nie spraw zebym zawiodla sie tez na tobie. Bylas jedyna autorka, ktora nigdy nie traktowala chamsko swoich czytelnikow, i ktorej nigdy nic nie uderzylo do glowy. Zawsze bylas skromna i nie zachowywalas sie jak diwa. I dlatego jestes moja ulubiona autorka. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak genialne sa twoje blogi. Przezylam wiele wspanialych chwil czytajac je. Wiec prosze, nie zepsuj tego. Tej dobrej opinii. Musisz kontynuowac tego bloga, bo ja zwariuje. Naprawde nie chce Cie urazic, ale powod usuniecia go jest po prostu glupi. Bylabys pierwsza osoba, ktora napisala takie ff. Przynioslo by Ci naprawde duza popularnosc. Nie zmarnuj szansy na tak niesamowita historie.Przemysl to, prosze <3
UsuńDziękuję bardzo, podniosłaś mnie na duchu. Rzecz yczy się również tego, że to opowiadanie było zgłaszane do bloggera i istniała możliwość, że mogą je zablokować, ponieważ właśnie wiele osób zgłosiło. Ale Twój komentarz dał mi jakoś tak dużo do myślenia. Brałam pod uwagę opcję, aby dalsze rozdziały wysyłać chętnym na maila, ale sama jeszcze nie wiem, co zrobię. Wiem tylko, że chcę napisać to opowiadanie, zwłaszcza, że nie jest przesadnie długie.
UsuńLudzie ci zazdroszczą talentu i tyle czytałam wiele fanfiction w którym główny bohater robił podobne rzeczy, a nawet może i gorsze. Nie przerywaj. Tylu osobom się spodobało i zaciekawiło tym ff nie usuwaj go przez garstkę osób, którym się ono nie podoba. Spróbuj przenieść to na watpada może tam się nie będą tak czepiali :)
UsuńPrzywracam (:
UsuńCiesze sie, ze moj komentarz znowu podniosl cie na duchu :D Dobrze, ze to przemyslalas. Naprawde nie mozna bylo zmarnowac takiej historii;) Powodzenia kochana <3
UsuńCudowy , jak ty mogłaś przerwać w tak ważnym momencie nie mogę z cb . Nie mogę doczekać się next jesteś genialna a Ci wszyscy lufzie którzy Cię hejtuja poprostu zazdroszczą Ci talenty najlepiej olej ich to przecież twoje życie i twój blog , a oni nie mam prawa się wpieprzać . Czekam na next. Jesteś cudowna !!!! ❤
OdpowiedzUsuńJezu blagam przywruc tamtego bloga prosze
OdpowiedzUsuńCo się stało z twoim drugim opowiadaniem ?
OdpowiedzUsuńJest w 'fazie przejściowej' - dalsze informacje na asku (:
OdpowiedzUsuń